Zdrowy design dr Kenzo
11:00:00
Jakiś czas temu na forum Peri World
zagościły tematy dotyczące zdrowia, ruchu oraz filozofii. To jest
istotna część mojego życia, która ma olbrzymi wpływ na moją
kreatywność, dlatego postanowiłam nie ukrywać jej a dzielić się
swoimi doświadczeniami oraz przemyśleniami. Tym razem podzielę się
z Wami jednym ze swoich odkryć, do którego doprowadziła mnie
intuicja oraz bardzo ciekawe zbiegi okoliczności.
Wszystko zaczęło się podczas
krótkiej, acz intensywnej wyprawy w góry.
Jako cel wybraliśmy Gorce oraz
Pieniny.
Cudowna wędrówka od schroniska do
schroniska, wiadomo z plecakami – co było dla mnie nie lada
wyzwaniem, ponieważ dawno nie łaziłam po górach. Nieco się
obawiałam o swoją kondycję, choć przyznaję że bieganie oraz
jada na rowerze do pracy, bardzo poprawiły moją formę w tym roku.
Gorce oczarowały mnie. Trasa, którą
wyznaczył mój Ukochany była lekka, pełna przepięknych widoków i
co najważniejsze panował tu spokój. Pseudo turyści nie zaglądają
w te góry, w odróżnieniu od Pienin, gdzie na Trzy Korony wchodziły
panie w sandałkach na platformach - i nie chodzi tu o lekkość
trasy...
Byłam zachwycona i dumna ze swojej
kondycji, spokojnie dawałam radę, pokonując konkretne kilometry z
ciężarem na plecach, do momentu aż ujawniła się u mnie dawno już
zapomniana kontuzja lewego kolana. Wspomniana kontuzja to niby nic
wielkiego, ot wiele lat temu na spacerze rozpędzony wyżeł
wyhamował na przodzie mojego kolana. Bolało lekko przez pół roku,
a potem odzywało się co jakiś czas przez trzy lata, aż w końcu
przestało boleć. Ból pojawiał się jeszcze na początku biegania,
a potem zapomniałam o nim.
Jednak nacisk, wywierany przy
schodzeniu zrobił swoje – kolanko znów pobolewało.
Na szczęście kobieca intuicja działa
dobrze. Moją uwagę przykuwały, spotykane na szlakach osoby z
długimi kolorowymi plastrami, naklejanymi wzdłuż nóg. Wiedziałam,
że to w celach zdrowotnych, ale nie do końca miałam świadomość
jak to działa. Przyznaję się oczywiście, że jako projektantkę z
duszą infantylną pozytywnie, kolorowe plasterki również kusiły
designersko – świetnie to wyglądało!
Po powrocie do Łodzi, zaczęłam
drążyć temat, ponieważ ten aktywny tydzień uświadomił nam jak
bardzo chcemy spędzać wolny czas na szlakach. W tej sytuacji coś
trzeba zrobić z tym kolanem, a kolorowe plasterki tak ładnie
wyglądały...
… i co się okazało?
Kolorowe plasterki mają swoje dwie
fachowe nazwy: plastrowanie dynamiczne lub kinesiotaping.
Metoda wymyślona przez dr KENZO Kase
(nomen omen nazwisko dobrze się kojarzy z fashion designem), polega
na oklejaniu bawełnianymi plastrami bolących miejsc na naszym
ciele. Rozciągliwość plastrów jest zbliżona do rozciągliwości
naszej skóry, a ich działanie wspomagające polega tylko na
działaniu mechanicznym. Niby takie banalne ale zakres zastosowań
mnie zaskoczył, bo dotyczy nie tylko kontuzjowanych kończyn. Metodę
tę można stosować przy bólach mięśniowych, lekkich kontuzjach –
czyli idealne dla mojego kolana (warto podążać za głosem
intuicji), poprawia krążenie i
odmładza Ha! Ponoć skuteczna w walce ze zmarszczkami.
Przyznaję, że temat ten mnie bardzo
zaintrygował i przekonał. Cenię sobie metody w sposób
niechemiczny kojące ból i wspomagające powrót do zdrowia.
Szperając w Google, znalazłam bardzo ciekawe i przystępne opisy
działania tej metody oraz odkryłam sposób na kolejną moją
dolegliwość, czyli ból pleców w odcinku lędźwiowym. Nie lubię
mówić o tym co mi dolega, ale tym razem przyznaję się, bo warto
temat zgłębić. Jako grafik i projektant z ponad dziesięcioletnim
stażem, mam za sobą lata siedzenia za biurkiem i to więcej niż 8
godzin na dobę. Stosunkowo niedawno oświeciło mnie w kwestii
intensywniejszego ruchu i efekt mamy taki, że kondycja całkiem
całkiem ale plecki i kolanko bolą. Metoda plasterkowa wydaje się
być bardzo obiecująca, zwłaszcza że koszt takiego zabiegu mieści
się w granicy od 20-50 zł a plastry starczają na kilka dni. Nie będę się mądrować, sami poczytajcie na temat leczenia bólu plastrami leczenia bólu plastrami KLIK KLIK ja natomiast
szukam w Łodzi.
Schronisko Maciejowa |
Stare Wierchy |
Gorce |
Schronisko na Turbaczu |
Widok z Maciejowej |
Widok z Turbacza |
Na zamku w Niedzicy |
Zamek w Niedzicy |
Na tamie |
Trzy Korony |
Widok na Sromowce Niżne |
4 komentarze
Jacy uśmiechnięci....Co roku jesteśmy w górach, ale w tym wyjątkowo zwiedziliśmy inny zakątek Polski. I powiem Ci, że troszkę Ci zazdroszczę tych wrażeń, widoków górskich, pozytywnego zmęczenia. Plastry już na kimś widziałam, z tym że nie wiedziałam co i jak....Bardzo fajnie to wygląda. Dość energetycznie:))
OdpowiedzUsuńOj tak góry potrafią odprężyć - my chcemy jeszcze, tym razem w Sowie :)
UsuńZa mniej więcej 50zł. można kupić w sklepie rehabilitacyjnym rolkę plastra o długości 5 metrów. Starczy na wiele oklejań nogi, a na you toubie jest sporo filmów z instrukcjami naklejania.
OdpowiedzUsuńDzięki za inspiracje, tak zrobię. Choć na pierwszą wizytę wolę iść do profesjonalisty - niech wybada czy wszystko jest ok.
Usuń