Poważnie o Wolności, Miłości i polityce - bo zdrowego rozsądku nam trzeba

20:39:00

Przeraża mnie, gdy ludzie na siłę chcą wcisnąć innych w swoje przekonania, strasząc, powołując się na wspólne wartości, manipulując, tworząc presję. Ten wstęp ma się oczywiście do  tego co usiłuje zrobić obecny Rząd, czyli chodzi o zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej pod naciskiem Polskiego Kościoła.
Sytuacja jest dla mnie bardzo nielogiczna, ponieważ od dziecka byłam wychowywana w wierze katolickiej, pojęcie dobra, wolności to było to, czego mnie uczono na przykładzie życia Jezusa, w domu i na wczesnej religii.
To było piękne, proste i logiczne.
Moje pierwsze religie prowadziła Siostra Rozalia, która była odzwierciedleniem wszystkiego tego czego nas uczyła, czyli dobra i miłości. Dzieciaki, wraz ze mną uwielbiały ją i szczerze, z wielką radością chodziliśmy na jej katechezy.
Potem stało się coś, czego nie potrafiłam zrozumieć. Siostrę Rozalię wymieniona nam na Siostrę Beatę. Prosty manewr Proboszcza, który podzielił dwie szkoły, pomiędzy dwie katechetki. Dla naszej szkoły to był dramat.
Siostra Beata, robiła na religiach niezły interes, sprzedając nam święte obrazki do kolekcji. Oczywiście zysk jak mniemam nie trafiał do kieszeni Siostry, lecz do kasy kościelnej, niemniej pojawił się jakiś zgrzyt… bo Siostra Rozalia dawała nam obrazki w prezencie i zazwyczaj stanowiły ilustrację jej lekcji wartą wklejenia do zeszytu od religii.
Siostra Beata, zapowiedziała, że im więcej obrazków będziemy mieć tym szybciej trafimy do nieba.
W tamtych czasach, niezwykle trudno było trafić na kolory. Na druk wysokiej jakości pobudzający wyobraźnię, jaskrawymi barwami było mentalne zapotrzebowanie, więc interes się kręcił. Tylko te religie stały się mniej fajne.
Pojawiły się oceny, stres. Druga klasa religii i 100 pytań i odpowiedzi do wykucia na blachę, bo jak nie to nie pójdziesz do komunii i trafisz do piekła!
Przygotowania do komunii:
Szycie sukienki, zakup wianka z dżetami oraz koszmarne opowieści o szczerości spowiedzi, serwowane przez Siostrę Beatę. Między innymi o tym, jak pewna dziewczynka zginęła w wypadku po spowiedzi i poszła do piekła, bo nie wyjawiła wszystkich grzechów... W sumie to zataiła tylko jeden, jedyny mały grzeszek… wiecie co pozostało dziecku w domyśle…
Stres był w pewnym momencie tak wielki, że moja Mama widząc co się dzieje, jakimś cudem załatwiła, bym egzaminy zdawała u Siostry Rozalii. Bez 100 pytań i odpowiedzi. Owszem teksty do nauki były, lecz dające podwaliny do budowania solidnej filozofii życiowej. Nie trzeba było ich kuć na pamięć a jedynie opowiedzieć, to co się czuło w związku z zadanym pytaniem.
Co moja historia ma wspólnego z ustawą antyaborcyjną? Już wyjaśniam:
Chciałoby się napisać: Kościół od zawsze pełnił rolę przewodnika duchowego… Otóż, nie – to ja miałam to szczęście, że najpierw moja Babcia a potem Siostra Rozalia zakorzeniły we mnie głęboko prawdziwe nauki Chrystusa, dzięki którym nauczyłam się wiary w Miłość.  To bardzo silny fundament i niezawodny kompas.
Natomiast prawdziwa historia Kościoła pełna jest polityki, przemocy, walk o wpływy i władzę i z naukami jezusowymi ma niewiele wspólnego. Stanowi uosobienie Siostry Beaty. Dlatego nie chodzę do kościoła. No może czasem gdy znam kapłana… i wiem, że będzie to przeżycie duchowe a nie martwe bycie…
Może już nadszedł najwyższy czas, by Kościół przestał zajmować się polityką i walką, a całą energię skupił na wsparciu duchowym, polegającym na uświadamianiu, tłumaczeniu, wspieraniu?
Ludzie wychowani w miłości, potrafią podejmować właściwe decyzje. Wiedzą, że zabijanie jest złe, ba wiedzą również, że nie przechodzi się obojętnie obok cierpiącego. Nikt nam nie musi tego kazać, sami to czujemy!
Według mnie i zgodnie z tym czego zostałam nauczona jako dziecko, życie należy chronić. Lecz istnieją sytuacje gdy przynajmniej w pierwszych dwóch miesiącach, kobiety powinny mieć możliwość dokonania aborcji w środowisku bezpiecznym, szpitalnym. Oczywiście decyzja powinna być poprzedzona spotkaniami z psychologiem i lekarzem, by miały wsparcie niezależnie od podjętej decyzji. 12tygodniowy płód to mały, ukształtowany człowieczek – jak to ma nie ruszać sumienia kobiety?
Przecież każdą kobietę od dziecka otacza całe mnóstwo bodźców pochodzących od jej natury, społeczeństwa, filozofii życiowych, które programują ją na zostanie matką. Jeśli nadchodzi trudny moment zwany niechcianą ciążą, podjęcie decyzji o aborcji nie należy do łatwych. By zdecydować się na ten krok, musi zaistnieć szereg czynników, które kobietę do tego popychają. To jest decyzja, której nie podejmuje się, tak jak decyzji o zmianie fryzury. Jeśli już została podjęta, to zazwyczaj w wyniku dramatu życiowego, a konsekwencje tego będą pokutowały w podświadomości prawdopodobnie do końca jej życia. Ciężko jest mi uwierzyć w to, że legalna aborcja spowoduje masowe kolejki do tego zabiegu.
Jeśli Kościół tak bardzo chce bronić życia poczętego, niech będzie odzwierciedleniem Siostry Rozalii. Niech Kościół będzie przywódcą duchowym, trwającym przy swoim stadzie, wspierającym i doradzającym w trudnych momentach życiowych. A przede wszystkim niech daje solidne podwaliny do budowania filozofii życiowej, bazującej na miłości i empatii. Lecz nie ma prawa nakazywać nikomu, tego co ma zrobić ze swoim życiem i ciałem.
Trzeba uświadamiać konsekwencje, rozmawiać, wspierać. Straszenie piekłem i diabłami nie działa, gdy ludzie żyją w piekle swojej rzeczywistości czytaj: umysłu.
Czyż nie przed takim właśnie piekłem mają ostrzegać przywódcy duchowi?  Psycholodzy, psychiatrzy wyprowadzają zbłąkanych ludzi na prostą. Jednak praca ta jest o wiele trudniejsza gdy nie ma tych magicznych podstaw zakorzenionych w dzieciństwie, związanych z kulturą, wiarą, archetypów do których można się odwołać, a które dla kolejnych pokoleń są coraz bardziej rozmyte. Dyskutować można by długo łącznie z zahaczeniem o kwestie, co z dziećmi, które porzucone przez rodziców, zostają pozbawione miłości, tak ważnej dla prawidłowego rozwoju? Dzieci „na dzień dobry” zostają skazywane na życie w piekle emocjonalnym. Czy Ci wszyscy przeciwnicy aborcji choć raz zjawili się w domu dziecka, by przytulić samotne maluchy? Czy odwiedzili hospicjum by dać wsparcie bliźnim? Czy pomogli sąsiadce przypilnować dziecko?
Kurcze przecież życie jest proste, gdy kierujemy się odruchem serca, Miłością, bez wymyślnych zasad, kalkulacji. Tego Kościół powinien UCZYĆ, nie straszyć i nakazywać i to jeszcze w imię Jezusa!
Piszę o tym ponieważ stanowczo nie zgadzam się na zapędy Kościoła i Rządu w podejmowaniu decyzji za nas, o naszych ciałach, życiu, zakazywaniu tabletki „dzień po”, wchodzenie z butami w naszą intymność, szerzeniu nienawiści poprzez nieudolne interpretacje Biblii i traktowanie nas jak bezmyślne istoty bez emocji.
Uważam też, że szczególnie teraz nasze społeczeństwo potrzebuje kapłanów, przewodników duchowych, zwłaszcza z wykształceniem psychologicznym. Ludzi takich jak Jan Paweł II, ks. Kaczkowski, Siostra Rozalia, którą serdecznie pozdrawiam i dziękuję za to co dla mnie zrobiła.

Aby wyrazić swoje poparcie dla zdrowego rozsądku zapraszam na marsz:
 https://www.facebook.com/groups/1700966516817502/?multi_permalinks=1703657936548360&notif_t=group_highlights&notif_id=1460394973776182




You Might Also Like

2 komentarze

  1. Jestem antyklerykalna. Uważam, ze księża powinni pracować, jak kapłani innych religii, płacić podatki, mieć rodziny, itp, itd. Moje dziecko nie było u komunii, gdyż słowa bożego się słucha, czyta, interpretuje, a nie wkuwa na pamięć rzeczy, kościelne formułki, których ja w wieku trzydziestu paru lat nie rozumiałam. Zrozumiałam wszystko, kiedy pastor kościoła protestanckiego, zresztą były ksiądz, odpowiedział mi na moje pytania. Od tej pory używam mózgu i czytam.
    Nie popieram działań KK i Rządu w dziedzinach, o których piszesz. Ach temat rzeka. JP II był dobrym człowiekiem, ale miał swoje tajemnice.Polecam książkę " Śluby milczenia"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym co piszesz o księżach - nieoficjalnie wielu z nich ma rodziny. Ludzie są na różnych poziomach rozwoju, do niektórych trzeba mówić dużymi literami i w tych kwestiach Kościół mógłby mieć pole do popisu. Bo prostym ludziom trzeba pewne zasady tłumaczyć w prosty sposób. Ale nie można wszystkich traktować jak stado bezmyślnych baranków. Ja podobnie jak Ty - długo szukałam zrozumienia pewnych zagadnień - odkryłam je studiując inne filozofie, poprzez analogię w końcu poukładałam sobie w głowie pewne klocki. Ech temat rzeka - dokładnie tak jak napisałaś :) Dzięki za polecenie książki :)

      Usuń