- 22:56:00
- 0 Comments
Tak, to prawda że wspomnienia z dzieciństwa przenikają do sztuki dorosłego ;) Jako małe Bobo byłam zakochana w Janku z Czterech Pancernych i chciałam być Marusią, no to mam teraz tego efekty. Mity wyłażą z podświadomości, na szczęście w taki przyjemny sposób z nakładkami mistycznymi, hołdującymi naturze. Bo oczywiście żakiet to recykling, obszyty, ręcznie malowany różnymi przyjaznymi znakami. Bohaterowie z dzieciństwa transformują wraz z nami. Obecnie nie wyobrażam sobie dumy z walki, zwycięstw za pomocą przemocy, ale urok marusiowy pozostał niezmienny w mej pamięci :D
Żakiet choć to podwójne X pasuje i na S/M jeśli się go odpowiednio połączy w stylizacji. To jest urok obecnej mody: pozwala na wszystko, byleby z fantazją i szczerą oryginalnością. Korzystajmy zatem... i jest jeszcze do kupienia <Klik>
- 17:16:00
- 0 Comments
Jak stać się promiennie szczęśliwym człowiekiem i w jaki sposób namierzyć ten prawdziwy cel w życiu, zgodny z planem Duszy? To chyba najtrudniejsze zadania do wykonania w naszym życiu. Czyżby? Przedstawiamy Wam kolejny wytrych do szczęścia - potęgę Kundalini oraz Annę Matuszkiewicz, która wyjaśnia w jaki sposób korzystać z tego potencjału.
- 16:50:00
- 0 Comments
Dzisiaj wytłumaczę się z mojej długiej nieobecności na blogu. Otóż pochłonęła mnie praca dla marki GIPARA WEAR. Dosłownie zatopiłam się w niej z kilku przeciekawych powodów: po pierwsze dostałam błogosławieństwo recyklingowe od Prezesów, po drugie zgłębiałam technologie produkcji odzieży sportowej oraz funkcje jakie powinna spełniać.
Jak wiecie ze strony "o mnie" dzianina to moja pasja, i to nie tylko rękodzielnicza, a gdy mogę połączyć modę z misją "ratujemy świat", dosłownie dostaję skrzydeł.
Dodatkowej pikanterii dodaje znaczenie nazwy GIPARA, okazało się, ze jest to zlepek znaczeń zaczerpniętych nomen omen z alfabetu sumeryjskiego, czyli tematy rodem z naszego vloga Kupa Chrustu:
Jak wiecie ze strony "o mnie" dzianina to moja pasja, i to nie tylko rękodzielnicza, a gdy mogę połączyć modę z misją "ratujemy świat", dosłownie dostaję skrzydeł.
Dodatkowej pikanterii dodaje znaczenie nazwy GIPARA, okazało się, ze jest to zlepek znaczeń zaczerpniętych nomen omen z alfabetu sumeryjskiego, czyli tematy rodem z naszego vloga Kupa Chrustu:
GI - esencja
PA- widzieć, wyrastać, skrzydło
RA- czystość, szczerość, słońce, złoto, życie
GIPARA to talizman. Zatem mam nadzieję, że rozumiecie moją fascynację współpracą z polską marką, szyjącą w Polsce i to jeszcze z polskich dzianin recyklingowych.
Na koniec dodam ciekawostkę od niepoprawnej optymistki. Otóż zaczynając współpracę z Giparą, miałam jedno ważne marzenie, które kilka lat temu nie wydawało się takie oczywiste w realizacji: bardzo chciałam znaleźć producenta dzianin recyklingowych. O polskim producencie marzyłam tylko w chwilach zuchwałego optymizmu. Tymczasem okazało się, że mam go niemalże za płotem ;) Marzenia się spełniają, świadomość konsumencka rośnie. Warto kupować odzież z surowców recyklingowych, nawet gdy jest ona nieco droższa, pamiętajmy że jest to inwestycja w naszą Planetę a tym samym w nasz życie.
Dlatego serdecznie zapraszam Was do odwiedzin w
oraz
Instrukcje jak ćwiczyć znajdziecie na
- 19:19:00
- 1 Comments
Stworzenie definicji piękna i jakości zajmuje filozofów od
wieków. Tymczasem my mamy okazję obserwować jak pojęcie piękna ewoluuje w
naszych czasach w tempie wyścigowym. Zmienność kanonów piękna rozpędziła się do
prędkości startującej rakiety, pokonała grawitację i szczęśliwie zaczęła dryfować
w nieskończonych przestrzeniach Kosmosu. Granice przestały istnieć. Dla tych,
którzy odczuli to zjawisko, w tym dla mnie, przyniosło to wielką ulgę i wolność….
Kiedy popatrzymy na to co się dzieje na wybiegach fashion
week’ów obserwujemy dwa wiodące trendy: jeden bazujący na zapętleniu, a druki
na szoku.
Pierwszy korzysta z inspiracji przeszłością, a drugi to przejaw
sztuki która ma nas zaskoczyć, zastanowić.
Tend 2020 (zacieram łapki z radości) |
To się przebija w mediach…
Ten miks uwolnił z nas od potrzeby bycia „modnym”. Nie
potrzeba śledzić już wytycznych co do długości spódnicy, szerokości ramion, lub
fasonu spodni. To już nie ma znaczenia.
Co ma zatem znaczenie?
Oryginalność, szczerość, bycie sobą…
Patrząc na zdjęcia street fashion, serio można odetchnąć z
ulgą. Wszystko jest dozwolone. Liczy się pomysł, Twoja osobowość i to w jaki
sposób się wyrażasz. To znak naszych czasów.
Jeszcze do niedawna kanon piękna ograniczał się do kobiet z
kolorowych magazynów, odchudzonych, wyrzeźbionych makijażem, wyretuszowanych w
Photoshopie. A my miałyśmy dążyć do tego ideału.
Poddawałyśmy się różnym zabiegom, torturom, frustracjom – błędnie
myśląc, że to określi naszą jakość.
Szczęśliwie do głosu zaczęły dochodzić buntowniczki odważnie
sprzeciwiające się narzuconym wymogom. Pojawiły się publicznie włosy pod
pachami, fałdy tłuszczu na brzuchu, cellulit, rozstępy… i tuż po pierwszym
szoku, nagle pojawił się akcept dla tej NORAMALNOŚCI.
Pamiętam jak kilka lat temu przeżywałam własne zdjęcie z
łysą głową wrzuconą przeze mnie na instagram – taki mój prywatny bunt i badanie
- jedna z pierwszych lekcji samoakceptacji. Po kilku komentarzach z litującymi
się pytaniami o raka, usunęłam post… Zniechęcona pilnowałam by foty które
wrzucam były „ładne”, bym wyglądała na nich „ślicznie”…
Od tego czasu pojawiła się w przestrzeni publicznej Lena
Dunhan (scenarzystka, aktorka pokazująca fuck'a wszystkim kanonom piękna z kolorowych
magazynów),
Amber Jean Rowan (modelka z alopecją)
i szalona Dani Miller (alienzarereal
na instagramie) modelka Gucci przy której opada szczęka i słowa na chwilę
więzną w gardle:
Co jest ważne nie należy ich naśladować, za to inspirować się
ich wolnością i samoakceptacją. Oczywiście to są zaledwie trzy przykłady
wolności naszych czasów, bo można by wymieniać jeszcze długo nie zapominając o
Maye Musk
i Iris Apfel
grającym na nosie upływowi lat
Podbudowana tymi obserwacjami w ramach szukania siebie
prawdziwej, podjęłam kolejną próbę przejrzenia się w lustrze instagramowym.
Wrzuciłam post z chwili wiosennej sielanki podczas dziergania w ogrodzie.
Ku mojemu zaskoczeniu jednym z pierwszych odzewów był like
od Chantal Thomass. Kiedyś miałyśmy okazję się poznać i od tego czasu
obserwujemy na Instagramie.
Brzmi to trochę jak bajka ponieważ Chantal jest
projektantką bielizny i marką z tych prawdziwie wysokich półek - z tamtej
perspektywy inaczej patrzy się na jakość.
Wygląda na to, że czasy się zmieniły, bo nikt nie litował
się nade mną a aplauz like’owy potwierdzał tezę o sukcesie bycia autentycznym
sobą. Hura
Zatem kolejna lekcja samoakceptacji została zaliczona. Co
nie oznacza, że przestanę się stroić i biegać z warkoczem. Bo tak jak
wskoczenie w kreszowy dresik, pomimo że wracają do łask, nie jest moim stylem,
tak łysa głowa nie pasuje mi do koncepcji własnego wyrazu.
Postanowiłam jednak wejść w tę norkę królika i dalej
odkrywać swoją autentyczność, obierać się z warstw programów i masek
narzuconych przez lata życia. Zobaczymy jakie inne wyrazy piękna w sobie
odkryję.
Bo każdy z nas jest esencją piękna, czasami tłumionego, chowanego…
częściej dostrzeganego przez innych niż przez nas samych. Dlatego warto również
przeglądać się w zwierciadle ludzi i nie ma w tym nic złego jeśli jest to
proces świadomy, a nie karmienie ego.
A czy Wy znacie już swoje piękno? ;)
- 14:02:00
- 1 Comments