Koszule męskie oksfordzkie i wariacje na ich temat od dawna mnie wołały. Prosta forma aż prosi się, by nadać jej nowe życie.
W tym roku za sprawą naszych kochanych Przyjaciół - Kasi i Marka - zostałam obdarowana wielką ilością koszul męskich, bardzo dobrej jakości.
Używanych oczywiście, lecz niezniszczonych.
Domyślacie się jak to podziałało na moją wyobraźnię. Przy takiej ilości weszłam na poziom produkcji niemal taśmowej:
Najpierw cięcie.
Pozbawiłam większość koszul twardych mankietów i kołnierzyków. Te które były miękkie łaskawie zostawiłam.
Aby pozbyć się formalnego koloru, przetestowałam na nich batikowe techniki barwiarskie.
Działo się to latem, więc mogłam bawić się w ogrodzie, bez obawy, że coś pochlapię ;)
Rozwijanie po 24 godzinach powiązanych sznurkiem koszul sprawiało mi tyle radości co dzieciom sprawdzanie zawartości jajka niespodzianki.
Bo barwiąc batikowo nie mamy do końca pewności co z tego wyjdzie.
Niektóre koszule przechodziły ten proces kilkukrotnie, gdy efekt nie wywoływał mojego zachwytu.
Na koniec hafty.
Każda koszula w mojej wyobraźni widziana była na jakiejś osobowości i pod nią dobierałam wzory.
Tak powstała seria koszul damsko-męskich na sezon festiwalowy.
Efekt końcowy mnie zachwycił, bo z reprezentacyjnej nijakiej odzieży powstały lekkie wdzianka z charakterem.
U wielu z Was te koszule już zagościły w domach, te co zostały są dostępne tutaj na Etsy (klik) lub na Vinted (klik)
Nowe powstaną wkrótce, bo pokochałam ten proces tworzenia :)
- 18:03:00
- 0 Comments