Peri w Ugotowanych - z czym to się je, i czy warto było?

15:09:00


Nigdy bym nie pomyślała o zgłoszeniu się do programu TV, zwłaszcza po to by wygrywać jakąś nagrodę. Dlatego w pierwszym odruchu gdy usłyszałam propozycję wzięcia udziału w Ugotowanych, od mojej Przyjaciółki Binki, zdecydowanie odmówiłam.
Binka ma konszachty z mediami, więc gdy jeden z łódzkich uczestników wycofał się, najpierw u niej szukali ratunku. Sama Binka nie była zainteresowana taką promocją, ale pomyślała o mnie i psich ubrankach, które zaczęłyśmy szyć z Siostrą. I tym argumentem mnie przekonała. Weszłam na zastępstwo - tak trafiłam do Ugotowanych. Raz się żyje - pomyślałam.
I bardzo dobrze zrobiłam.
Okazało się, że za tym co oglądamy na ekranie kryje się praca wielu fachowców. Zabawa w gotowanie to jedno, lecz pozostaje jeszcze cała masa ciekawych sytuacji, usłyszanych historii i obserwacji.
Moje obserwacje i ciekawostki z planu:
- Interesujące było wyjście na kilka dni ze swojego życia po to by wskoczyć w namiastkę życia "gwiazdy". Na czym to polegało? Miałam do dyspozycji kierowców, którzy przewozili mnie z punkt A do punktu B. Każdy dzień był zaplanowany z góry przez "górę", nie musiałam specjalnie się zastanawiać nad rozkładem dnia. Poza dniem własnej prezentacji, nie musiałam myśleć o gotowaniu, mogłam poddać się biegowi wydarzeń i czekającym mnie niespodziankom, zająć się strojeniem i wyglądem. Przez kilka dni to było cudowne, ale na dłuższą metę jednak nie zniosłabym stanu w którym ktoś mi dyktuje, gdzie mam się zjawić oraz jak długo bawić. Codzienna impreza też potrafi się przejeść.
- Ekipa. Świetni ludzie i rewelacyjni fachowcy. To w jaki sposób pokazują wnętrza, jak wyczarowują klimat za pomocą światła, daje prawo do nazwania ich magikami. Potrafią ze wszystkiego wydobyć to co najpiękniejsze. Zgranie i skoncentrowanie na jak najlepszym efekcie. Gdy zabrakło wolnej osoby do wyjścia na spacer z moim psem to zgłosił się sam Pan Reżyser, bo akurat miał wolną chwilę.
- Uczestnicy. Trafili mi się super ludzie, gdyby nie oni, nie byłoby tak dobrej zabawy. Zero spiny, każdy był sobą i cała masa powodów do szczerego śmiechu. To było bezcenne i wspaniałe. Już przez samo to, czułam się szczęściarą.
Podsumowanie: 
Gra zdecydowanie warta świeczki dla przygody i nowych znajomości :)
Szczerze polecam Link do odcinka


You Might Also Like

0 komentarze